30.12.11

P477

- Rozpoczynamy siedemnastą rundę naszego wspaniałego teleturnieju! Po czternastu godzinach zmagań w grze pozostało tylko dziewięcioro zawodników.
Wysoki mężczyzna powiódł wzrokiem po zgarbionych sylwetkach stojących w półkolu uczestników. Każdy z nich opierał ciężko dłonie na blacie swojego stanowiska. Wnętrze było ciemne, ale przyjazne. Ciszę uzupełniało brzęczenie aparatury.
- Na początek coś na rozgrzewkę - Prowadzący chrząknął cicho, profesjonalnie. - Uwaga. Podaj czwartą literę - Zrobił równie fachową pauzę dla podbicia napięcia. – współczesnej nazwy miasta Edo.
Wielki zegar odliczył kolejno: trzy, dwa... i rozległ się dzwoneczek.
- Proszę, odpowiada pan P477006AGHW.
- Jest to litera I.
- Zgadza się. Która to litera alfabetu?
- Dziewiąta. - Mężczyzna odpowiedział gładko, na jego wysokim czole nie pojawiła się nawet zmarszczka. Przypominało jezioro o poranku.
- Doskonale. Otrzymuje pan kolejny punkt.
Na stanowisku odpowiadającego wyświetliła się liczba 209.

Prowadzący zadał następne pytanie - o liczbę dni, która minęła od powstania Ziemi. Do odpowiedzi zgłosił się zawodnik o imieniu Z23002ABBS. Niestety pomylił się o dwa dni i odpadł z turnieju. Prowadzący kompetentnie pogratulował mu udziału i polecił opuścić salę.
- Ile ważyła przedostatnia ryba na Ziemi? – Padło kolejne pytanie.
Wielki zegar rozpoczął odliczanie: trzy, dwa, jeden, zero. Tym razem nikt nie zgłosił się do odpowiedzi. Prowadzący spojrzał z wprawą w każdą z ośmiu pozostałych twarzy. W jego oczach malowała się wyższość.
- Był to wieloryb grenlandzki – wyjaśnił. - Zmarł 160 lat i 30 dni temu w okolicach miejscowości Minnibakki na północnym wybrzeżu Islandii. Ważył 89 515 kilogramów. Jego zwłoki można podziwiać w Narodowym Muzeum w Reykjaviku.
Na następne pytania - o dokładną liczbę ludności według danych z tego tygodnia i ilość opadów w Kenii w latach 2093 - 2113 – odpowiedziały prawidłowo dwie kobiety. Wysoka i ponętna blondynka o imieniu E32877B85 i X99728WW, która mogłaby być babką pierwszej, wyglądała naprawdę staro i to mógł być jej ostatni występ. Blondynka wpadła w oko prowadzącemu już w pierwszych etapach i jeśli decydował się zadawać jej pytania dodatkowe, były bardzo łatwe.

Pan P477006AGHW zdołał odpowiedzieć jeszcze dwa razy. Pierwsze pytanie dotyczyło liczby ofiar katastrofy, wskutek której zatonęła Australia. Pytanie dodatkowe było równie łatwe - prowadzący poprosił o wskazanie, którą rocznicę tego wydarzenia obchodziliśmy ostatnio. Drugie było zbyt banalne i musiał tkwić w nim haczyk. Mimo to P477006AGHW odważnie zgłosił się do odpowiedzi. Bez wahania podał, że Imperium Radzieckie po wojnie z Federacją Państw Wschodnich zyskało 17 planet kolonialnych. Prowadzący uśmiechnął się i z wytrawną kpiną w głosie powiedział "dobrze". Potem zapytał o łączną wagę tych planet. Zapytany strzelił i pomylił się o kilkanaście ton. Odpadł z wynikiem 210 punktów, który nie gwarantował nawet nagrody pocieszenia. W pierwszej chwili poczuł żal, a potem ulgę. Prowadzący z gracją kazał mu wyjść.

P477006AGHW, dla przyjaciół P477, opuścił gmach wielkiego kulistego budynku. W automacie prasowym kupił najnowszą poprawkę do tegorocznego wydania Liczb i Faktów. Jak zwykle poczuł lekkie ukłucie ekscytacji, wyobrażając sobie, jak wraca do domu, siada wygodnie w fotelu i wśród spokojnej ciszy przyswaja nowe dane. Wokół panował gwar. Na rogu chłopak rozdawał ulotki. Było duszno.
P477 zatrzymał się przy straganie z pieczywem. Wąsaty sprzedawca rozkładał ręce, zachwalając towar. Chleb, dzięki sztucznym spulchniaczom i aromatom wyglądał wspaniale i pachniał jeszcze lepiej. P477 kupił dużą bułkę i skierował się w stronę placyku z ławkami. Usiadł i położył dłonie na kolanach. Łamał bułkę i rozrzucał okruchy. Wkrótce zjawiły się gołębie. Wyglądają jak prawdziwe, pomyślał, choć nigdy nie widział żywego zwierzęcia. Ptaki zaciekle skubały pokarm, roznosząc go dookoła. Zagarniając skrzydłami powietrze, wzbijały się w górę i lądowały kawałek dalej. P477 próbował je policzyć. Były w ciągłym ruchu. Za każdym razem, kiedy rzucał nową garść, ptaki odrywały się i podlatywały w to miejsce. Z każdego kawałka produkowały zapasy energii i zawsze były głodne. Nie mogły utyć. Przez całe życie wyglądały tak samo. Przyglądał się im z zaciekawieniem. Znał dane techniczne każdego modelu i statystykę całej populacji, ale nie umiał powiedzieć, czy jest ich dwadzieścia, czy trzydzieści.
Włożył kawałek chleba do ust, ale zaraz go wypluł. Smakował jak guma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

tak?