8.9.08

kawa

Pomogliśmy jej wnieść bagaże i poszliśmy na kawę. Myślę, że mogła w tym czasie odpoczywać. Może przestała istnieć. Nie pojawiła się już, a my nie próbowaliśmy o niej rozmawiać.

Zjawiliśmy się w jednej z tych wakacyjnych knajpek, rozstawionych na szybko wśród piachu i skrawków wydeptanej trawy. Nie wiem, co było dookoła. Ona chciała kawę. Ja piję tylko z nudów, więc postanowiłem nie brać niczego. Podszedłem do baru. Mężczyzna za ladą miał śniadą cerę i wciąż się uśmiechał. Poruszał się w taki sposób, jakby musiał to robić. Poprosiłem o kawę.
- Kawa. Kawa... – Rozejrzał się. – Kawa dobra. Ile kawy?
- Jedną.
- Jeden. Szest złoty. Szest.

Podałem mu dwadzieścia. Otworzył kasę i zaglądał tam przez chwilę, cały czas się uśmiechając. To były różne uśmiechy i wyrażały zakłopotanie. Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się przepraszająco i mruknął pod nosem:
- Szest złoty, szest złoty...

Nagle, wyraźnie zadowolony, dał mi banknot dziesięciozłotowy i odwrócił się do półek.
- Dam ci dwie wody.
Trzymał dwie małe butelki z kolorowymi napojami. Postawił je na ladzie i zajął się przyrządzaniem kawy.

- Syn poszedł do wojska albo pracować. Ja nie wiem. Ja wyjechałem tu. Żona też poszła. Ja nie wiem, z kim, gdzie. Nie wiem wcale nic, rzadko byłem w domu. Może pracowałem, może przynosiłem jakieś pieniądze i dało się za to przeżyć, ale ona nie mogła być ze mną szczęśliwa. Właściwie syn też mnie nie kochał i tylko mieszkaliśmy ze sobą. Jedliśmy śniadania i kolacje, ale nie rozmawialiśmy o wakacjach. Obiady jadłem poza domem.

Mówił, a ja kilka razy się uśmiechnąłem, kilka razy mruknąłem przytakująco. Wreszcie kawa była gotowa. Sięgnąłem po butelki i nie miałem już miejsca na kubeczek.
- Zaniosę to i zaraz po nią wrócę.
Kiwnął głową w taki sposób, jakby nie miał pojęcia, o czym mówię. Uśmiechał się.


Ona siedziała wciąż przy stoliku. Noga na nodze, stopą bujała nerwowo w powietrzu.
- Długo.
Postawiłem butelki na stole.
- Wziąłem je.
- Po co? Gdzie kawa?
- Zaraz przyniosę.

Wróciłem do baru po kubeczek, ale kubeczka tam nie było.
- Co z kawą?

Śniady sprzedawca zapatrzył się gdzieś ponad moją głową.
- Kawa. Już robię.
Mówił dalej:
- Wyjechałem nie dlatego, że było mi tam źle albo bo wierzyłem, że tu będzie mi lepiej. Mnie było dobrze, ale czułem, że nikomu nie było dobrze ze mną. Nie znałem kobiet, a mężczyźni pili ze mną tylko, kiedy stawiałem.


Obok pojawiła się dziewczyna. Gryzła jakąś bułkę.
- Chciałabym coś ciepłego. Może być tamto.
Za ladą, obok śniadego mężczyzny, który zajmował się moją kawą, stała kobieta.
- Mogę? – zapytała dziewczynę, wskazując głową na bułkę. Zabrała ją i wyrzuciła do kosza. – Nie wolno wnosić jedzenia.

Kawa była prawie gotowa.

- Nie zawsze tak było. Kiedyś miałem samochód i mogłem wstawać parę minut później.

Spojrzałem w stronę stolika, przy którym siedzieliśmy. Jej wzrok nie pytał. Domagał się odpowiedzi. Skinąłem głową, co miało oznaczać, że zaraz będę. Z kawą.
Mężczyzna mówił, a kiedy znowu przestałem go słuchać, zauważyłem, że pomiędzy kubkami na ladzie pojawił się też jeden z kawą, którego wcześniej nie widziałem.
- Jest kawa.
- Nie trzeba robić?
- Nie, wezmę tę.
- Weźmię tę. Tak.

Wróciłem do stolika i postawiłem na nim kawę. Obok kręciła się młoda dziewczyna, kelnerka. Podniosła coś z ziemi, może jakąś gazetę. Kiedy przechodziła obok, gazeta wypadła jej z rąk. Podsunąłem kubeczek na skraj blatu i powiedziałem:
- Proszę przynieść nam nową.

3 komentarze:

  1. wodzisz za nos, kolego. nie dasz się spokojnie kawy napić. powiem, że całkiem, całkiem... dobra nie będę udawał, podobają mi się te scenki, no jest w nich takie jajo, które mnie osobiście przypada do gustu.
    fabularnie to mi płynie, może będziesz zaskoczony porównaniem, ale podobne to jakieś do "łez sołtysa" himilsbacha, oczywiście to nie ten sznyt, nie ta tematyka, ale ostrość widzenia, prostota przekazu i zaskakujący dowcip, to by się zgadzało. nie denerwuj się tym porównaniem, to tak po koleżeńsku, gdyby znał lepsze to napisałbym lepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. się przyśniło, to i spisałem. co zrobić;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. Ładna historyjka :)

    OdpowiedzUsuń

tak?